Jesień to dla mnie herbaciana pora roku. Latem ograniczam się do jednego kubka zielonej herbaty dziennie i to mocno przestudzonej. Jednak gdy temperatura na zewnątrz zaczyna spadać, mogłabym pić jedną herbatę za drugą. Poza tym, że ma przeróżne smaki i można dodawać do niej różne dodatki, uwielbiam jej efekt grzejący. Już samo trzymanie kubka w ręce działa na mnie pozytywnie. Do tego plaster cytryny i kawałek imbiru – mniam!
W dzisiejszym poście chcę Wam scharakteryzować takie rodzaje herbaty jak: zielona, czarna, czerwona, biała, żółta i oolong. Ciężko stwierdzić idealny czas i temperaturę w której powinno przygotowywać się poszczególne herbaty ze względu na ich różne odmiany w poszczególnym rodzaju i właściwości, które chcemy otrzymać. Np. czas parzenia może zwiększyć zawartość polifenoli czyli związków antyutleniających, ale może spowodować gorzki posmak. Warto jednak wiedzieć, które herbaty należy zalać wrzątkiem i przed zalaniem których powinniśmy chwilę poczekać. To samo dotyczy czasu parzenia. Zalanie herbaty i zostawienie liści czy woreczka aż do skończenia picia nie jest najlepszym pomysłem.