
Uwielbiam wszystkie nazwy nadawane posiłkom gotowanym na wodzie lub mleku z różnymi zbożami i pseudozbożami! Owsianka, komosanka, jaglanka, ryżowianka a z amarantusa? Amarantuska! Może nie każdy z Was słyszał o tej roślinie, więc szybko nadróbcie zaległości!
Amarantus, inaczej szarłat, to jedna z najstarszych roślin uprawnych, która zawiera mnóstwo cennych składników. Ważne jest to, że jest źródłem wszystkich niezbędnych aminokwasów, potrzebnych nam do uzyskiwania pełnowartościowego białka. Dlatego powinny polubić go osoby, które rzadko bądź wcale spożywają produkty pochodzenia zwierzęcego. Polecany jest też dla osób, które nie mogą spożywać glutenu. Oczywiście dla innych też będzie świetnym produktem! Jest źródłem witaminy C i E, które mają działanie przeciwutleniające. Zawiera duże ilości błonnika, które mogą korzystnie działać na układ pokarmowy osób zdrowych. Ponadto jest cennym źródłem magnezu, który m.in. reguluje nasz metabolizm i wpływa na pracę układu nerwowego. Zawiera także żelazo, które wchodzi w skład m.in. hemoglobiny, a także wpływa na układ nerwowy i odpornościowy. Dodatkowo zawiera selen, wapń, potas mangan i witaminy z grupy B. Nie powinno się tylko przesadzać z jego ilością, bo jest dość kaloryczny.
Do wyboru mamy amarantus w ziarenkach, płatkach lub ekspandowany czyli popping (trochę jak dmuchany ryż). Można go używać zarówno w daniach słonych jak i słodkich. Ja wybrałam dzisiaj tą drugą opcję. Amarantuska z rabarbarem i truskawkami jest bardzo smaczna i aromatyczna. Mus z owoców możecie też śmiało wykorzystać z innymi produktami np. jako dodatek do owsianki. Próbujcie póki są truskawki i rabarbar :)
Czytaj dalej…